Mirki ostatnio w gorace trafil wpis o chlopaku z tagu #finanse ktory pytal czy warto sie chwalic podwyzka do 2500 i posypalo sie mase komentarzow ze to bieda straszna. Kurcze, nawet nie wiecie jak mocno chcialbym tyle dostawac za prace na etacie. Mam inne wplywy finansowe, mam pasywny przychod z faktu ze pomagam rozowej prowadzic sklep z strojami kapielowymi, mam koparke krypto, na zeszloroczna hosse btc tez sie zalapalem, co jakis czas sprzedaje tez jakis szajs w internetach wiec nie jest tragicznie. No ale jezeli chodzi o prace na etacie to 2100 na reke to bariera nie do przebicia chyba, ze zaczne pracowac po 13 godzin dziennie i zaniedbywac inne obowiazki. Edukacje zakonczylem na ogolniaku, zaraz po maturze poszedlem do pracy na wozek widlowy i tak juz zostalo, probowalem jeszcze swoich sil jako kucharz ale jak uslyszalem pracownikow co gadaja miedzy soba ze szef zalega z wyplatami to zwialem z tamtad, no i teraz od dwoch tygodni proboje sie jako kierowca busa i woze leki po aptekach, no i tez nie jest dobrze. Czy jestescie w stanie cos doradzic aby przebic ten upragniony sufit zarobkow? Jakas edukacja, kursy a moze konkretna branza w ktora celowac? Wyjazd za granice nie wchodzi w rachube, bo mamy tutaj sklep no i jestem rowniez czlowiekiem swiadomym swoich ograniczen wiec progranista 15k nie zostane. Czy jest jakas szansa czy tylko wlasna dzialalnosc to jakies rozwiazanie? Taguje #praca #pracbaza #finanse #pieniadze no i miejsce dramatu to #bialystok